
PIERWSZA WYPRAWA - KONSULTACJE.
Do Niemiec wybraliśmy się rano 17.04.2007 r.
wprawdzie konsultacja była dopiero nazajutrz ale przecież czekało nas
jakieś 11 godzin drogi, a chcieliśmy być jak najbardziej przytomni w
trakcie konsultacji. Mieliśmy zaplanowany nocleg w Schwerin – niewielkim
miasteczku jakieś 80 km od Hamburga. To dobry wybór i polecamy wszystkim
to miejsce. Ładnie, spokojnie i dużo taniej niż w Hamburgu.
Nazajutrz, 18.04 byliśmy umówieni z Adamem – naszym tłumaczem – godzinkę
wcześniej żeby na pewno się znaleźć i poznać.
Znaleźliśmy gabinet dr. Rolfa Habenicht jakieś 45 min przed
umówioną 14:00 a tam „znalazła” nas p. Ziegler – sekretarka doktora,
która stwierdziła, że zapyta czy możemy być przyjęci wcześniej. Nie było
żadnego problemu. Nie my czekaliśmy tylko on na nas czekał …
Po jakichś 10 min weszliśmy do jasnego gabinetu gdzie miło przywitał nas
dr. Habenicht. Wypytywał o ciążę, rodzinę, poród i rozwój Tomka. Potem
badał Toma i cały czas notował. Następnie opowiedział jaki ma plan
leczenia dla dziecka, a na koniec cierpliwie i uprzejmie odpowiadał na
nasze pytania. Cała konsultacja trwała ok. godziny.
Po dwóch tygodniach dostaliśmy drogą elektroniczną, a także
tradycyjną opis badania Tomasza oraz plan leczenia – obszerny i
dokładny list na 3 strony ( do ściągnięcia:
oryginał w języku niemieckim oraz
tłumaczenie na język polski ) oraz
kosztorys całej operacji.
Wróciliśmy naprawdę zadowoleni. Jeszcze nikt tak dokładnie nie zbadał
naszego dziecka i nikt dotychczas nie miał jasnego planu działania. Poza
tym pierwszy raz otrzymaliśmy wynik konsultacji na piśmie – w naszym
kraju chyba nie ma takiego zwyczaju …
Dr. Habenicht, był przygotowany do rozmowy z nami. Pokazał nam
zdjęcia rączek innego dziecka, które miało ten sam problem. Wyniki
leczenia są naprawdę imponujące i dodają otuchy. Zaproponował nam
również rozdział paluszków za pomocą fixatorów stopniowo rozsuwających
blisko zrośnięte palce. Technikę stosowaną u nich z powodzeniem, o
której w Polsce nikt nie wspominał. Zobaczyliśmy również zdjęcia rączek
zaopatrzonych tą metodą. Dodatkowo w trakcie jednego zabiegu operują dwa
zespoły, dwie rączki równocześnie co istotnie skraca całe leczenie.
Rączka dziewczynki, która miała wadę prawie identyczną jak wada Toma, po
leczeniu wyglądała świetnie – miała zgrabny kciuk, pięć szczupłych
paluszków i była całkowicie sprawna. To właściwie nic szczególnego, a
dla nas to szczyt marzeń. Jeśli uda nam się szczęśliwie przejść przez
wszystkie 4 operacje to jest ogromna szansa, że Tomasz będzie
samodzielnym, w pełni sprawnym młodym człowiekiem z parą dłoni o
przyzwoitym wyglądzie.
Jeśli zgromadzimy wystarczającą ilość pieniędzy
czeka nas 4 zabiegi:
1. Wytworzenie kciuka – chyba najważniejsze oraz podział
paluszków centralnie między środkowym i serdecznym. Powstanie ręka
trójpalczasta. Oczywiście operowane są obie rączki jednocześnie.
2. Za ok. 4-5 miesięcy, po wygojeniu pierwszych ran, zabieg
założenia na rączkę prawą fixatorów między palec wskazujący i środkowy
oraz między palec serdeczny i mały. To "rusztowanie" zakłada się na ok.
6-8 tyg. i codziennie rozsuwane, naciąga tkanki znajdujące się między
palcami. Dzięki temu po okresie przygotowania, podział zrośniętych
palców jest łatwiejszy i tym samym obarczony mniejszym ryzykiem powikłań
i niepowodzeń.
3. Po okresie 6-8 tyg. zabieg podziału „rozciągniętych” paluszków
w prawej rączce i jednocześnie założenie fixatora na rękę lewą. I znów
czeka nas 6-8 tygodni mozolnego naciągania.
4. Po 6-8 tygodniach ostateczny podział paluszków po stronie
lewej.
Potem mogą być konieczne drobne zabiegi korekcyjne, które mam
nadzieję uda nam się wykonać już w Polsce, za pieniądze z naszych
składek.
Po każdym z zabiegów musimy zostać w Hamburgu jakieś 8-10 dni celem
kontroli gojących się ran. Po tym czasie zwykle, jeśli się nic nie
dzieje, zdejmowane są szwy i można wracać do domu.
Z kosztorysu, który otrzymaliśmy z Hamburga wynika, że potrzebujemy
na samo leczenie prawie 30 000 Euro. Poza tym pobyt Toma i jego mamy
w Hamburgu związany z kontrolą lekarską, dojazd na miejsce, leki to
kolejne koszty. Tak więc szacujemy całość na
ok. 40 000 Euro.
Termin pierwszego zabiegu ustalono na 28 Sierpnia 2007 roku. To
już niedługo.
Taka suma wykracza poza nasze możliwości. Nie jesteśmy
w stanie samodzielnie zgromadzić wymaganej kwoty w tak krótkim czasie.
Chcielibyśmy jednak dać naszemu dziecku szansę na normalne życie.
Chcielibyśmy, by wada rączek była kiedyś dla naszego syna tylko
niemiłym, mglistym wspomnieniem. Tym bardziej, że jest na to realna
szansa.
Zbieramy pieniądze na leczenie naszego synka i mamy prośbę o
pomoc w gromadzeniu środków. Z góry dziękujemy wszystkim, którzy
pomogą nam wpłacając choćby najmniejszą kwotę.
Dziękujemy !Zapraszamy do galerii ze
zdjęciami Tomisia.
|
 |